Wystawa prac Katarzyny Oczoś i Magdaleny Zajdel 3 lipca - 9 września 2023 r. - Salonik Artystyczny KBP /ul. Wojska Polskiego 41/


Katarzyna Oczoś przez wiele lat uczęszczała na zajęcia plastyczne do Otwartej Pracowni Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza, gdzie poznawała tajniki malarstwa pod kierunkiem Niny Rostkowskiej. Z biegiem lat zdobyła duże umiejętności malarskie i na podstawie dorobku twórczego została przyjęta do Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików w Rzeszowie. Z powodzeniem maluje w technice olejnej, jak też farbami akrylowymi. W roku 2017 została laureatką nagrody Grand Prix podczas IV Karpackiego Biennale Sztuki w Krośnie. Wielokrotnie prezentowała swoją twórczość w ramach wystaw indywidualnych i zbiorowych, które miały miejsce w Krośnie, Iwoniczu-Zdroju, Rymanowie-Zdroju, Lesku, Krakowie, Bardejowie (Słowacja), Rzeszowie, Głogowie Małopolskim.

Magdalena Zajdel swoją przygodę z malarstwem rozpoczęła w Otwartej Pracowni Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, pod opieką Niny Rostkowskiej. To dzięki niej zaczęła inaczej postrzegać malarstwo i otaczającą rzeczywistość. Uczestniczyła w wystawach zbiorowych w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza i Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej oraz w międzynarodowych plenerach malarskich w Bardejowie, Koszycach, Rejdowej, Koszyckich Hamrach, Velatach i Krempnej. Obecnie prowadzi zajęcia malarskie z młodymi artystami w Niepublicznym Przedszkolu Artystycznym „Zdolne Smyki” w Bóbrce.

Czy fotografia naprawdę zabiła malarstwo portretowe? Obrazy Katarzyny Oczoś i Magdaleny Zajdel

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy pamiętać o wpływie fotografii na XIX-wieczne malarstwo i obejrzeć wystawę prac prezentowaną obecnie w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej.

Kiedy w 1839 roku ukazały się pierwsze doniesienia prasowe o fotografii, wiele periodyków poświęconych sztuce publikowało alarmistyczne teksty ostrzegające przed wynalazkiem, który może wzbudzać niepokój malarzy. Bo oto znaleziono metodę, dzięki której samo światło zostaje podniesione do rangi mistrza rysunku, a wierne odwzorowanie natury powstaje w ciągu zaledwie kilku minut. Ale natrafimy w nich tylko na jedną notatkę o upadku artysty w początkach rozwoju fotografii: wzmiankę z 1874 roku o zmarłym portreciście, który znalazł się na krawędzi ubóstwa z powodu „jego małżeństwa, pobłogosławionego gromadką dzieci i fotografii”. W przeciwieństwie do tego historycy sztuki i sami malarze sugerowali, że właśnie w tym okresie nastąpiło odrodzenie artystyczne. W 1846 roku holenderski malarz Jan Adam Kruseman twierdził, że „po długim okresie zastoju sztuka obudziła się z nowym życiem i znowu dokonała wielkiego postępu”. Wspominał przy tym o pewnych siłach skłaniających do poszukiwania nowych rozwiązań kierunku, w tym o gustach publicznych, krytyce sztuki i modzie – ale nie o fotografii.

Wielu artystów od dawna szydziło z malarstwa portretowego jako jego niższej formy, a niektórzy wręcz z zadowoleniem przyjęli pomysł, że zastąpi je fotografia, pozostawiając malarzom bardziej ambitne tematy. W rzeczywistości około 1900 roku malarstwo portretowe przeżyło odrodzenie. Wprawdzie niektórzy artyści narzekali na brak zleceń, ale podobnych skarg nie brakowało przecież także w czasach poprzedzających wynalezienie fotografii. Fotografia oferowała też artystom określone korzyści. Niektórzy traktowali robienie zdjęć jako sposób na przyspieszenie prac malarskich – zamiast szkiców zdjęcia mogły służyć jako studia do obrazów. Fotografia stała się również narzędziem do łatwego reprodukowania dzieł sztuki, pozwalając artystom sprzedawać odbitki swych prac lub archiwizować je po sprzedaży oryginalnego dzieła.

Koniec końców, już w 1855 roku pewien anonimowy autor przekonywał, że przewidywania, iż fotografia „doprowadzi do śmierci sztuki”, okazały się błędne. „Doświadczenie pokazuje, że [fotografia] wyznacza początek nowego świtu dla sztuki, dając codziennie inny, nieoczekiwany rezultat” – dodawał.

Nie sposób nie zgodzić się z tym twierdzeniem, oglądając prace Katarzyny Oczoś i Magdaleny Zajdel, które – z pewnymi zastrzeżeniami – można traktować jako malarstwo portretowe imaginacyjne, choć tylko same autorki prezentowanych obrazów mogą powiedzieć, które z przedstawionych na obrazach twarzy lub postaci odnoszą się do rzeczywistości, a które są wytworami wyobraźni, służącymi realizacji artystycznego zamierzenia.

Katarzyna Oczoś z widocznym upodobaniem wybiera określony typ modelki (?) – z obrazów śmiało patrzą na nas lub w zamyśleniu wpatrują się w dal rudowłose dziewczyny o cerze znaczonej piegami. Zwykle towarzyszą im zwierzęta. Można je uznać tylko za część kompozycji, ale nie jest to raczej wystarczające uzasadnienie ich obecności na obrazach. Każde z nich ma bowiem określone znaczenie symboliczne. W przypadku sowy jest ono powszechnie znane w przeciwieństwie do symboliki wróbla, motyla czy pospolitej gęsi. Warto o tym pamiętać, bo jest to istotna część charakterystyki portretowanych postaci.

Równie istotną rolę odgrywają zwierzęta w obrazach Magdaleny Zajdel, sytuujących się gdzieś pomiędzy portretem a malarstwem rodzajowym. Odmienna jest jednak relacja między portretowanymi dziećmi a zwierzętami, które są obiektem zainteresowania lub pieszczoty. Dzięki temu obrazy emanują radością i ciepłem wynikającym z dziecięcej ciekawości i potrzeby kontaktu z puszystą sierścią, dającego poczucie bezpiecznego komfortu.

Katarzyna Oczoś i Magdalena Zajdel zdobywały i doskonaliły swoje umiejętności w pracowni malarskiej prowadzonej przez Ninę Rostkowską. Dzięki niej każda wypracowała i konsekwentnie przestrzega zasad, które sprawiają, że indywidualny styl każdej z nich – sposób malowania, wybór tematyki, korzystanie z linii i koloru, traktowanie światła – wyklucza możliwość przypisania ich autorstwa obrazom innych twórców. To ważne w czasach, kiedy nie tylko malarze stoją w obliczu kolejnego poważnego zagrożenia: narzędzi sztucznej inteligencji, takich jak Wall-E i Midjourney, które mogą bez wysiłku wygenerować obrazy w odpowiedzi na sugestie w rodzaju „portret dziewczyny, która wygląda dokładnie jak Ania z Zielonego Wzgórza”. Niektórym przywodzi to na myśl sposób, w jaki wynalezienie fotografii wpłynęło na historię malarstwa i sytuację malarzy. 

Stanisław Wójtowicz